środa, 27 lutego 2013

Zakupy : LUTY

Uhuhu, na bogato :D
Kupiłam tylko to, co się skończyło. Jestem z siebie dumna. Coś czuję, że w marcu zaszaleję.


poniedziałek, 25 lutego 2013

Tonik o zapachu nieba, czyli Lawendowy sen.

Dziś kolejna recenzja pielęgnacyjna. Postanowiłam, że w marcu skupię się na kolorówce i makijażach.
Teraz fokus na tonik do twarzy z Oriflame, z serii Pure Nature, o zapachu jagody i lawendy.


Tonik dostałam zamiast ceny dostawy, inaczej nie kupiła bym go zupełnie. Nie interesują mnie pielęgnacyjne produkty z Ori. Zawsze takowe dostaję, lub zamawiam właśnie zamiast kosztów wysyłki. Jednak z tego przypadkowego zakupu jestem zadowolona. 

Sprawy techniczne
  • Butelka o pojemności 150 ml, wydajna( używam co drugi dzień od ponad 2 miesięcy)
  • Przyjemna szata graficzna
  • Piękny kolorek butelki
  • Wygodne opakowanie, ilość wydobywająca się z butelki jest w sam raz
Działanie i odczucia



  • Tonik pięknie pachnie i to jest jego główna zaleta. Przemycie twarzy wacikiem nasączonym tym cudnie pachnącym płynem daje niesamowite wrażenia zapachowe. Oczywiście zapach to sprawa względna, każdy lubi co innego. Dla mnie, zapach lawendy, zmieszany z jakimś leśnym owocem jest boski.
  • Fajnie doczyszcza skórę po umyciu żelem, o ile coś nie zostało dobrze zmyte z twarzy.
  • Uczucie odprężenia i zmniejszenie napięcia skóry twarzy





Polecam Wam gorąco wypróbowanie tego toniku, o ile macie dostęp do kosmetyków Oriflame.

Próbowałyście tego , lub innego kosmetyku z serii Pure Nature?


Pozdrawiam 
PM



środa, 20 lutego 2013

Wody termalne- Vichy vs La Roche Posay

Wody termalne... Czy tak naprawdę mają jakiekolwiek dobroczynne działanie na naszą skórę? Czy rzeczywiście ograniczają działanie wolnych rodników, i dłużej zostaniemy piękne i gładkie niczym po botoksie?


Do niedawna nie zaznałam jeszcze wody termalnej na mojej buzi, dlatego skusiłam się na allegrowskie ceny (ok 5zł) i małe pojemności ( 50ml). W końcu, jakby mi się nie spodobały, nie było by mi żal wydanych pieniędzy.


Zakupiłam widoczne powyżej. Szczerze mówiąc, nie dostrzegam między nimi żadnej różnicy, poza firmą i nazwą. Skład taki sam, bo woda. Chyba, że się mylę, i ktoś mnie oświeci, czy różnią się te wody? :)

Do czego ich używam?
  • Vichy różowej- do spryskiwania pędzla Hakuro przed rozprowadzeniem podkładu Revlon CS. Wtedy unikam efektu maski na twarzy.
  • Vichy niebieskie i La Roche Posay- używam zamiennie, spryskuję nimi twarz zazwyczaj wieczorem, przed nałożeniem kremu na noc.



Działanie

  • Uczucie odświeżenia, ulgi dla skóry
  • Zmniejszenie napięcia naskórka
  • Zmniejszenie zaczerwienień
  • Nawilżenie, takie chwilowe, ulotnie wyczuwalne, ale mam nadzieję, że faktycznie działające dogłębnie

Nie mogę się doczekać używania ich latem, w upalne dni. :)

Czy Wy też kochacie wody termalne? 
Pozdrawiam
PM


poniedziałek, 18 lutego 2013

W lutym DENKA nie będzie, jeśli...

... nie zużyję tych oto morderców. Jak już pisałam stawiam teraz na wykończenie szminek i błyszczyków, więc dopóki te poniżej nie sięgną dna, dopóty post z denkiem będzie wstrzymany. Proszę o doping. ;)
Poza tym, męczę maskę z Kallosa, o której pisałam TU. Do tego 2 tusze, których czas nie ubłaganie się kończy.
Reszta luźno wyłapana ze zbiorów( czyli blisko im do końca).
Ciekawe, ile zajmie mi kończenie tych produktów?

 

Do zobaczenia,
PM

sobota, 16 lutego 2013

Jak przechowuję moją kolorówkę?

Dziś post "przestrzenny", z planem architektonicznym ;p
A tak poważnie, dziś szybki look na to jak przechowuję swoje mazidła. Pewnie większość stwierdzi, że mam ich tyle co nic, ale dla mnie to i tak za dużo. Boję się, szczególnie o szminki, a dokładniej o ich termin ważności. W tym roku stawiam na zużywanie pomadek. Do czerwca mam cel- redukcja o 50%! 
A teraz przejdźmy do sedna. :)

Swoje kosmetyki trzymam w koszyku z Pepco( 19,90 zł). To ten średni wielkościowo. Nadal szukam dla nich lepszego domku, może w niedalekiej przyszłości zakupy z Ikea rozwiążą mój problem.



Teraz podział na strefy : 



I- Moje wszystkie palety( 5 Sleeka i 2 H&M, oraz 1 samoróbka)


II- Pudry, bronzery, róże, zestaw korektorów Technic, zestaw do brwi ELF itp


III- Pędzle i  zalotki( najwięcej ELF, Hakuro, EcoTools, Revlon)
Do ich przechowywania przeznaczyłam metalowe pudelko po próbkach Vichy KISS.

VI- Podkłady( Revlon Colorstay, Orifame, AA, Garnier BB), baza pod podkład
V- Tusze do rzęs( Miss Sporty, MF 2000calorie, Astor), kredki do oczu, eyelinery




VI- cienie pojedyncze
Trzymam je w pudełku po Ferrero Rocher


VII- pomadki, szminki, balsamy, błyszczyki
Siedzą wygodnie w pudełku po krawacie( troszkę im tak ciasno..)

Jak same widzicie, najwięcej mam tych szminek. Był okres, kiedy nie potrafiłam wytrzymać tygodnia bez nowej pomadkowej zdobyczy. Ale biorę się ostro do pracy nad ich zużywaniem. :)


Może macie rady, jak inaczej zorganizować kosmetyczną przestrzeń? Toaletka niestety odpada...chociaż.. kto wie?
POZDRAWIAM
PM

czwartek, 14 lutego 2013

TAG Liebster Blog- moja odpowiedź.

W tamtym roku zostałam otagowana przez Monę z http://monacosmetics.blogspot.com/. Dziękuję serdecznie za tag, i przepraszam, że tak długo zwlekałam. Po prostu dopiero teraz go zauważyłam. :(




Przechodzę do sedna sprawy.
OTO pytania od Mony, i moje odpowiedzi. :) 

1. Najbardziej niezawodny kosmetyk w Twoich zbiorach to...

Podkład Revlon Colorstay. Kilka machnięć pędzlem, i więcej mi nie trzeba.

2. Gdybyś musiała wybrać 2 kosmetyki którymi mogłabyś się wyłącznie pomalować, co by to było?

Korektor( w moim wypadku to absolutna podstawa) oraz tusz do rzęs( bez pomalowanych rzęs czuję się naga).

3. Ulubiony lakier i kolor na paznokciach to...

Uwielbiam kolory nude. Jeśli chodzi to o konkret, to Iced Latte od Essence.

4. Gdybyś mogła przez jeden dzień życia kimś innym byłabyś?...

Szalonym dzieckiem lat 60.

5. Co powoduje, że od razu się uśmiechasz (co poprawia ci humor)?

Najbardziej humor poprawia mi widok mojego słodkiego kociaka Syriuszka, oraz psa Dropsa. 

6. Kto lub co skłoniło Cię do założenia bloga ?

W sumie do założenia bloga skłoniła mnie nuda. Byłam na etapie poszukiwania pracy, i tak w wolnym czasie wciągnęłam się w blogi urodowe. Wtedy pomyślałam..czemu nie?

7. Bez czego w życiu nie mogłabyś się obejść (nie chodzi mi tu tylko o kosmetyki ) ;)?

Bez mojego mężczyzny <3. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego.

8. Ulubione firmy kosmetyków jakie używasz na co dzień to?...

Revlon, ELF, Sleek.

9. Największe pozytywne zaskoczenie wśród używanych przez Ciebie kosmetyków to...

Paleta do brwi z ELF. Dzięki niej, moje brwi zyskują drugie życie.

10. Czy masz swoje motto życiowe jeśli tak to jak ono brzmi ...

Nie mam własnego motta. Nie wyznaję konkretnej zasady, której mam się kierować w życiu. Po prostu staram się żyć w zgodzie z własnym sumieniem i sercem.

Dziękuję za TAG.

Jeśli ktoś ma chęć wziąć udział w zabawie, serdecznie zachęcam do odpowiedzi na pytania Mony.


POZDRAWIAM

 PM

wtorek, 12 lutego 2013

Lakierowe czystki!

Nie będę dodawać ich do lutowego denka, bo dna nie ujrzały. Zgęstniałe, zaschnięte, z datą ważności 2007-2010 ( wstyd : / ). Podziwiajcie, jak kończy się lakierowa zachłanność. O ile więcej miałabym teraz  portfelu?


.... i z lampą

niedziela, 10 lutego 2013

Tanie maski do włosów- czy gorsze?

W tamtym roku pokazywałam Wam mój zakup- 4 maski do włosów( 3 z nich Kallos).
Jedną z nich ( mleczną) zużyłam już dawno, zostały mi jeszcze 2 i maska mleczna Latte.
Dziś recenzja właśnie tych trzech.


Kallos PLACENTA

Najmniej przeze mnie lubiana maska. Moje włosy przy zbyt częstym jej stosowaniu stają się sianowate, trudno rozczesywalne, a końcówki wyglądają jak po przypaleniu prostownicą.
ZAPACH: dość specyficzny, ni to świeży, ni sztuczny, roślinny.
KONSYSTENCJA: kremowa, zbita, gęsta
WYDAJNOŚĆ: 1/2 opakowania przy zużyciu 3 razy w tyg- 1 miesiąc
DOSTĘPNOŚĆ: drogerie stacjonarne( 5-10 zł), allegro ( ok 5zł)

Kallos JASMINE

Lepsza od poprzedniczki, ale cały ciągle nie dorównuje mlecznej masce z Kallosa. Włosy po niej są sypkie, czasem ciężko je rozczesać. Mam wrażenie, że w ogóle nie nawilża włosów. 
ZAPACH:Pachnie za to znacznie ładniej od Placenty ( kwiatowo ), a zapach utrzymuje się na włosach po myciu przez jakiś czas.
KONSYSTENCJA: rzadka, ale nie lejąca.
WYDAJNOŚĆ:  1/3 opakowania przez pół miesiąca
DOSTĘPNOŚĆ:drogerie stacjonarne( 5-10 zł), allegro ( ok 5zł)


CREMA al LATTE

Bardzo podobna do maski mlecznej Kallos. Fajnie nawilża włosy, aczkolwiek moje zniszczone potrzebują zupełnie innej pielęgnacji. Nie mniej jednak cieszę się, że ją zakupiłam. Miłą odskocznia zapachowa od wszystkich innych maseczek i odżywek.

ZAPACH: mleczny, słodki, ciasteczkowy :)
KONSYSTENCJA: gęsta, mleczna.
WYDAJNOŚĆ: bardzo wydajna ze względu na gigantyczne opakowanie( 1000ml)
DOSTĘPNOŚĆ: drogerie stacjonarne, sklepy fryzjerskie, allegro ( ok 10 zł)



Tanie maseczki do włosów wcale nie muszą być gorsze od tych z wyższej półki. Jest masę produktów, których działanie jest nieadekwatne co do ceny. Jednak ja najmilej wspominam mlecznego Kallosa, którego kupię kiedyś znowu. Powyższych już nie kupię. Na moich włosach nie robią szału, ale na mniej zniszczonych pewnie się sprawdzą. Wypróbujcie je, za 5 zł nie będzie Wam żal użyć ich np. do golenia nóg, jeśli u Was się nie sprawdzą.

Miałyście którąś z tych maseczek? Jak wrażenia? :)
POZDRAWIAM
PM




środa, 6 lutego 2013

Ulubieńcy: Styczeń

Ulubieńcy- przedmioty, które sprawiają, że inne zalegają nieużywane w szufladzie, odliczając dni do daty ważności. :)
Oto moi "stalkerzy".


Nie będę ich teraz opisywać, zrobię o nich oddzielne recenzje. Jedynie masło z Bielendy zdążyłam Wam przedstwić TU.
Co do Białej Perły- planuję na dnaich pokazać Wam, jakie przynosi efekty, ponieważ do tej pory wybielałam jedynie górne zęby, więc mam porównanie z dolnymi( ..na które teraz kolej).

niedziela, 3 lutego 2013

100% bawełny! Masło do ciała Bielenda

Słów kilka o masełku, które skradło moje serce ukradkiem..
Mowa tu oczywiście o..



Nie lubię balsamowania, smarowania.. ciała a już tym bardziej myśl o nałożeniu na nie olejku( fuj, tłustość) napawa mnie zgrozą. Jeśli udaje mi się znaleźć kosmetyk, który nakładam na ciało z przyjemnością, i który nie powoduje u mnie chęci ponownej kąpieli, można to uznać co najmniej za odkrycie kosmetyczne roku. :)

Bielenda, a dokładniej, masełko do ciała( Cotton body butter), zwane później- bawełną, jest dla mnie idealne. Kupiłam je, zachęcona testem na skórze u siostry chłopaka.

Zapach bawełny jest dla mnie wręcz obłędny. Czysty, świeży a zarazem otulający.


Masło wchłania się szybko, nie zostawia tłustego filtru na mojej skórze, a uczucie nawilżenia, i rozluźnienia skóry.
Uwielbiam je stosować na noc, po prysznicu. Ciężko mi było znaleźć kosmetyk, który nawilżył by skórę nóg po depilacji, jednocześnie nie podrażniając jej ogniem piekielnym. Po każdym innym nawilżaczu miałam wręcz palące czerwone krostki. Bawełna sprawdza się w 100%. Nogi są  po depilacji zabezpieczone pachnącą, delikatną warstwą, a ja jestem happy. :)

  
Konsystencja bawełny jest masłowa. Zbita, ale lekka zarazem. 
Opakowanie to aż 200ml, zamknięte w estetycznym pudełku.

Jestem szalenie ciekawa innych zapachów Bielendowych masełek.


Znacie inne? Jakie macie doświadczenia z balsamami i masłami? A może wolicie mleczka do ciała? :)PozdrawiamPM