Osypania i inne niedoskonałości, powstały po całym dniu noszenia makijażu. Pomyślała, że ciekawie będzie pokazać Wam, jaką trwałość mają cienie Sleeka.
Jak widać po kilkunastu godzinach noszenia, beże i brązy nie zblakły ani się nie starły. Wystąpiło jedynie osypywanie, które w przypadku Sleeków jest uciążliwe, szczególnie w trakcie malowania.
Nie potrafię nadal malować się Au Naturelką. Jakoś te kolory mi się zlewają i wyglądam jak osypana mąką, lub odwrotnie, ubrudzona sadzą. ;p
Moje brwi wołają o pomstę do nieba. Muszę je szybko odpicować, aby nie straszyły Was na blogu.
Świetny makijaż. Moje ukochane brązy to jest to ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te cienie :) Niestety nic nie znam na porost rzęs :(
OdpowiedzUsuńpodoba mi się :) a brwi masz ładne - nikogo nie straszysz :P
OdpowiedzUsuńCo Ty piszesz, ładnie wyszło :) Z domowych środków na porost to olejek rycynowy :)
OdpowiedzUsuńuzywasz bazy pod cienie, bo mojemu sleekowi zdaza sie ze sie zleja kolory :(????
OdpowiedzUsuńużywam bazy z artdeco
Usuńpodobny robie makijaż, gdy gdzies wychodze;)
OdpowiedzUsuń