czwartek, 1 sierpnia 2013

Denko 5 m- cz.3 i ostatnia.

Czas na finisz. Sprężam się, bo mamy już sierpień. Nowa torba ze zużyciami czeka, a nie chcę aby ten blog stał się miejscem wyłącznie na posty z denkami. :)


Żadnego z powyższych miceli nie wspominam miło. Oba mazały, robiły pandę. Lirene Dermo program pachniał ładniej, kwiatowo. Z kolei Eveline był tłustszy, zostawiał nieprzyjemny film na twarzy. Zawsze po obu myłam twarz, bo nie mogłam znieść wrażenia lepkości.


Przerywnik w postaci próbek. Mogę jedynie powiedzieć, że próbka Kolastyny skusiła mnie na pełnowymiarowe opakowanie, które udało mi się kupić w promocji za 3 zł! Fantastycznie.

Eveline odżywkę diamentową wyrzuciłam po wykończeniu połowy opakowania. Nie dość, że zniszczyła mi paznokcie( rozdwajanie na potęgę, wielowarstwowe), to zgęstniała okropnie, tak że była nieużyteczna.

Bardzo polubiłam się z korektorem Miss Sporty. Był tani, a ja w dodatku kupiłam go na promocji w Rossmanie -40%. Dość mocno kryje cienie, niedoskonałości, nie jest przy tym zbyt ciężki. Ma żółtawy odcień, w sam raz do mojej karnacji.

ka

O maseczkach Kallos Jasmine i Crema al latte pisałam TUTAJ. Zapraszam do zapoznania się, jeśli macie chęć.

Natomiast złotawy Gliss Kur mnie mocno oczarował. Piękny, złoty odcień, jakby płynne złoto, nie tam żaden brokat. Cudowny zapach, ciężka konsystencja, mocne, szybkie nawilżanie. Włosy po niej świetnie się rozczesywały.





Te dwa zmywacze są niemal kultowe. Oba łatwo dostępne, tanie i skuteczne.
Nality pachnie czekoladą, a Isana niby migdałami. Gdybym miałs polecać- Nality na codzień, Isana do zadań specjalnych( brokaty itp.)





Kolejne denko w następnym tygodniu. W tym muszę odpocząć od pustych opakowań. A jeszcze w tym tygodniu pachnąca, żelowa recenzja. :)

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz